Ziemany
Ziemiany to mała wioska na północnych Mazurach niedaleko Bań Mazurskich. Pięknie położona, na południowej stronie bocznej moreny lodowcowej przy dolinie rzeki Gołdapy. Więc góry i pagóry. Pusto, dzikawo, mieszkańców wsi już nie za wielu. Od północy wielkie lasy, w lasach jeziorka, widoki jak w górach – oczywiście jak w Beskidzie Niskim. Takie jeszcze trochę dzikie Mazury, z dala od tłumów, turystów, całego tego zgiełku. Do granicy państwa tu niedaleko. Dawniej to była wschodnia graniczna rubież Prus Wschodnich. Czyli zawsze na uboczu, na pograniczu. Dla mnie to taka egzemplifikacja prawdziwych Mazur, które są w moich sercu. Nie jestem stąd, ale na Mazurach bywałem często, po wielokroć, częściej niż gdziekolwiek indziej. Od małego dziecka. Stąd wiele wspomnień, dobrych chwil, podziwu dla nieco melancholijnego uroku tej krainy. Kiedyś chciałem tu zamieszkać, póki co się to nie udało, więc Mazury pozostają dla mnie krainą wyobraźni. Ale wszystko co piszę w tym blogu jest prawdziwe – na 95 procent conajmniej! Dziękuje za lekturę i zapraszam do interakcji.
Historia Krajobraz Wspomnienia

Ostatni pociąg

By
on
29 sierpnia, 2020

Dzieckiem byłem. Koniec lat 80-tych. Umyśliliśmy z ojcem pojechać pociągiem z Przystani do Gierłoży. Właściwie to chyba był jeden kurs rano tam (z Węgorzewa do Kętrzyna) i jeden z powrotem po południu. Ta Przystań to była zagubiona stacyjka, jakby z westernów Sergio Leone, trochę omszała, peron przerośnięty trawą, byliśmy jedynymi podróżnymi na stacji.

Parowóz jak się patrzy, dymił i świstał, do tego tylko jeden wagon – słynna „kowbojka”, której pojedyncze egzemplarze można już chyba teraz tylko rdzewiejące na zapomnianych bocznicach znaleźć.

Bardzo nastrojowo i romantycznie, podróż była powolna, stuk, puk, czuć było schyłek …. Faktycznie niedługo potem zakończył się ruch pasażerski. Jakby ktoś chciał więcej o kolejkach poczytać, to polecam materiał powstały już kilkanaście lat temu, niewątpliwie z rąk kolejowego pasjonata: http://www.starejuchy.pl/kolej/wegorzewo/index.html (tam też poznałem słowo „starotorze” – kto widział zarośnięte nasypy po pruskich kolejach to wie, o co chodzi).

Gdy wracaliśmy na peronie obszczekał nas mały piesek – wyleciał z budynku stacyjki. Ten budynek już nie był kolejowy, tylko mieszkalny. A w psiej perspektywie podróżni na peronie to jacyś tacy, co mu się po obejściu plątali. Ta trasa wyjątkowo pozostała „na chodzie”, czasem pojawia się tam pociąg turystyczny.

Wtedy – pod ten koniec lat 80 – od strony jeziora Przystań można było zrobić bardzo pocztówkowe zdjęcia pociągu – gdy parowóz przecinał mały mostek. Zrobiliśmy wtedy takie zdjęcie i gdzieś pewnie jest w domowych archiwach. Jak znajdę to dokleję ….

TAGS
RELATED POSTS
Las

20 lutego, 2022

Wszystko marność ….

24 października, 2021

Pla podziału na mikrodziałeczki
Działeczka dla każdego

13 września, 2021

Błogi spokój

27 marca, 2020

Rozbieracze krajobrazu

26 stycznia, 2020

Ziomkowie czyli byli Ziemianie

10 kwietnia, 2017

LEAVE A COMMENT