Polne drogi – dobre dla nóg, nie takie twarde, czasem proste, czasem pokręcone. Najładniejsze mają dwa pasy na koła i zielone pośrodku. To taka prawdziwa polna droga.
Na Mazurach drogi polne są fajne dla rowerów – drobny żwirek z takim specyficznym dla Mazur lepiszczem tworzy świetną dla jednośladów powierzchnię. W takiej niby bliskiej Puszczy Augustowskiej czy Knyszyńskiej sprawa wygląda już zgoła inaczej – piachy, piachy, w których rower grzęźnie, a rowerzystę ogarnia narastająca rozpacz i poczucie beznadziei …. Na Mazurach drogi polne wołają rowerzystów z daleko – pojedź mną!
Polna droga sama w sobie do drogi zaprasza ….
Tylko polnych dróg coraz mniej. Zarastają, karleją. „Tu była droga – a po paru latach patrzymy, gdzie on właściwie jest?”. Tylko zielsko wyznacza jakiś ślad.
Bo coraz mniej pieszo chodzimy. Samochody polnych dróg nie lubią specjalnie – bo można tylko wolno po ich jechać, trzeba uważać na kamienie i zbyt wysokie zielone pośrodku … W ich miejsce rozrastają się asfalty albo drogi, które kurzą (strasznie wszystko dookoła). Dawniej polne drogi były potrzebne bardziej – chodziło o to, by było jak najkrócej, jak najbliżej, tak lokalnie. Dzisiaj łatwiej wsiąść do samochodu i pojechać dookoła. Nieużywana droga polna znika, staje się polem ….
I komu to przeszkadzało?