Ziemany
Ziemiany to mała wioska na północnych Mazurach niedaleko Bań Mazurskich. Pięknie położona, na południowej stronie bocznej moreny lodowcowej przy dolinie rzeki Gołdapy. Więc góry i pagóry. Pusto, dzikawo, mieszkańców wsi już nie za wielu. Od północy wielkie lasy, w lasach jeziorka, widoki jak w górach – oczywiście jak w Beskidzie Niskim. Takie jeszcze trochę dzikie Mazury, z dala od tłumów, turystów, całego tego zgiełku. Do granicy państwa tu niedaleko. Dawniej to była wschodnia graniczna rubież Prus Wschodnich. Czyli zawsze na uboczu, na pograniczu. Dla mnie to taka egzemplifikacja prawdziwych Mazur, które są w moich sercu. Nie jestem stąd, ale na Mazurach bywałem często, po wielokroć, częściej niż gdziekolwiek indziej. Od małego dziecka. Stąd wiele wspomnień, dobrych chwil, podziwu dla nieco melancholijnego uroku tej krainy. Kiedyś chciałem tu zamieszkać, póki co się to nie udało, więc Mazury pozostają dla mnie krainą wyobraźni. Ale wszystko co piszę w tym blogu jest prawdziwe – na 95 procent conajmniej! Dziękuje za lekturę i zapraszam do interakcji.
Okladka ksiażki
Architektura Historia Krajobraz Mazury Prusy Wschodnie

Rozbieracze krajobrazu

By
on
26 stycznia, 2020

Mam całą półkę książek o Mazurach i Prusach Wschodnich. Od zabytków, przez historie i ludzi, aż do kuchni. Szczerze powiedziawszy nie mieści się wszystko na jednej półce – bo też mam parę fajnych książek niemieckich. Czasem to unikalnej pozycje, czasem popularne. Lubię czytać o Mazurach.

Jedną z nowszych rzeczy jest zbiór krótkich reportaży „Wieczny początek” Beaty Szado. Bardziej o Warmii niż Mazurach, ale to nie ma tutaj aż takiego znaczenie. To zapis jej rozmów z mieszkańcami Warmii – o ich historii, o tym jak historia obeszła się z ich krainą, o tym jak doszliśmy do tego co dzisiaj i co z tego wynika.

Jest tam jeden rozdział dość dla mnie wstrząsający – o biznesie rozbiórkowym. Mniej lub bardziej walące się domy, stodoły czy obory, postawione te 75, 100 czy 150 lat temu mają swoją wartość materialną – bo są zbiorem pożądanego materiału – cegieł, dachówki i starego drewna. Choć na oko czasem wyglądają jak ruina. Cegła z domu może być warta 20 tysięcy złotych. To tworzy podaż – są chętni by sprzedać dom po dziadku oborę z dziurą w dachu, stodołę, które jest już mniej potrzebna – i cyk, dany unikalny budynek znika bezpowrotnie z krajobrazu. Już nie powróci – tak kawałek po kawałku rozmontowywany jest kulturowy krajobraz obszaru, który odziedziczyliśmy po Prusach Wschodnich.

Dawni budowniczowie się pewnie w grobie przewracają – bo teraz też tak jak dawniej, z taką dokładnością i pietyzmem, z taką umiejętnością użycia tylko lokalnych materiałów, nikt już budować nie potrafi. Nawet gdyby się bardzo starał …

Mamy firmy mniejsze i większe, samotnych strzelców rozbiórkowych – ile zabudować bezpowrotnie znika z krajobrazu? Nikt pewnie tego nie liczy. Jak przyznają sami handlarze materiałem rozbiórkowych niewiele z tego zostaje na miejscu – trafia gdzieś w Polskę albo za granicę. Bo patyna ma swoją wartość i cenę. Szkoda wielka i trudno coś z tym zrobić …. 🙁

Okladka ksiażki
TAGS

18 sierpnia, 2018

27 marca, 2020

RELATED POSTS
Las

20 lutego, 2022

Wszystko marność ….

24 października, 2021

Pla podziału na mikrodziałeczki
Działeczka dla każdego

13 września, 2021

Ostatni pociąg

29 sierpnia, 2020

Błogi spokój

27 marca, 2020

Polna droga gdzieś
Polne drogi

18 sierpnia, 2018

Ziomkowie czyli byli Ziemianie

10 kwietnia, 2017

LEAVE A COMMENT